*Oczami Niall'a*
Nie mogę uwierzyć, że mój najlepszy przyjaciel, były najlepszy przyjaciel, całował się z moją dziewczyną, byłą dziewczyną. Jak mogli to zrobić? Okey popełniłem parę błędów, ale czy to jest powód, aby mnie przekreślać? Od razu trzeba mnie zdradzać? I to jeszcze z moim przyjacielem... To jest nie fair. Ale czy życie kiedykolwiek było fair? Wkurzony wbiegłem do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami. Leżałem chwilę próbując uporządkować własne myśli. Po jakiejś godzinie bezradnego patrzenia się w sufit usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Z myślą, że to Nikki spojrzałem niechętnie, a zarazem z nadzieją, na wyświetlacz. Dzwonił numer nieznany. Zdziwiony odebrałem
- Hallo - odparłem niechętnie
- Dzień dobry. Czy pan Niall Horan? - zadał mi pytanie męski głos po drugiej stronie słuchawki
- Tak to ja. O co chodzi? - zmartwiłem się. Miałem złe przeczucia
- Chodzi o pannę Niccol Hoff. Miała poważny wypadek - powiedział rozważnie dobierając każde słowo
- CO?! Jak to?! To nie możliwe! - krzyczałem. Nie chciałem w to uwierzyć. Nie chciałem dopuścić tego do świadomości. - Gdzie ona jest? - uspokoiłem się
- W szpitalu St. Marie - oznajmił mężczyzna
- Dziękuje, będę jak najszybciej - po tym się rozłączyłem. Nie mogę w to uwierzyć! Jeszcze nie tak dawno rozmawiałem z nią, widziałem jak całuje się z... Nim. Jak mogła mieć wypadek? Dlaczego? Kiedy to mogło się zdarzyć? Nie, oni mnie wrabiają. To musi być jakiś marny kawał. Podjadę tam i wyskoczą przede mną chłopacy z Nikki i będą się ze mnie śmiać.
Szybko zbiegłem na dół. Niestety na schodach potknąłem się i upadłem z wielkim hukiem. Nagle przede mną pojawił się Liam. Pomógł mi wstać, a gdy tylko ujrzał mój wyraz twarzy zadał mi pytanie:
- Co się stało? Nic ci nie jest? - zmartwił się
- Mi nic, ale Nikki jest w szpitalu. Miała wypadek. Muszę tam jechać - wylałem z siebie potok słów i rozpłakałem się. Byłem teraz bezradny. Tak bardzo chciałem, aby był to żart. Kolejny marny żart Louis'a
- Jadę z tobą - zakomunikował głosem nieznoszącym sprzeciwu - Oczywiście ja prowadzę - dodał - W tym stanie nie powinieneś siedzieć za kółkiem - po tym wyszliśmy z domu. Weszliśmy pośpiesznie do auta i oznajmiłem gdzie ma jechać. Całą drogę próbował mnie pocieszać, ale na marne. Po jakiś piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Chłopak w międzyczasie powiadomił resztę o wypadku. Gdy tylko brunet zatrzymał pojazd od razu wybiegłem i skierowałem się do budynku. Pierwsze co zrobiłem, to skierowałem się do recepcji. Chciałem się odezwać, kiedy Liam mi przeszkodził
- Dzień dobry. Niedawno przyjechała tutaj, prosto z wypadku, pewna dziewczyna. W której znajduje się sali? - spytał spokojnym, ale poważnym tonem. Nie mogłem ustać spokojnie w miejscu. Recepcjonistka zmierzyła mnie wzrokiem po czym zaczęła leniwie przewracać kartki. Podirytowany prychnąłem
- Nie można by szybciej? - kobieta znów mnie zlustrowała po czym odparła z wyraźną niechęcią
- Jest w sali operacyjnej na trzecim piętrze. Możecie poczekać przed salą - po tym, załamany, ruszyłem szybkim krokiem w stronę windy. Po chwili dogonił mnie przyjaciel
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Jest silna, wyjdzie z tego
- Jak ma być wszystko dobrze?! To nie ona powinna tam leżeć tylko ja! - krzyknąłem. Znajdowaliśmy się już w klaustrofobicznym pomieszczeniu. Liam spojrzał na mnie ze współczuciem
- To nie twoja wina - chciał mnie podtrzymać na duchu. Ale nie wiedział jednej istotnej rzeczy. A mianowicie TO BYŁA MOJA WINA!
- To jest moja wina - wyszeptałem. Chłopak zmarszczył brwi
- Ale... - zaczął, ale mu przerwałem
- Nie ma żadnego "ale". To moja wina... Gdybym wtedy na nią nie nakrzyczał, gdybym dał jej dojść do słowa, nie byłoby nas tutaj. Dlaczego nie pozwoliłem jej się wytłumaczyć? - mówiłem bez większego namysłu. Po prostu wylałem z siebie potok słów. Poczułem, że moje oczy stały się szkliste lecz próbowałem powstrzymać łzy
- Czekaj, czekaj. Nic nie rozumiem. Dlaczego na nią nakrzyczałeś? Co się stało - widać było, że chłopak jest ciekawy co dalej powiem. Ale czy chciałem, aby o tym wiedział? Myślę, że wcześniej czy później i tak się o tym dowie, więc dlaczego by nie ode mnie?
- Przyłapałem Nikki jak całowała się z Zayn'em - odparłem załamany. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Szybko ją wytarłem mając nadzieję, że chłopak tego nie zauważył. Liam stał obok mnie zszokowany tym co ode mnie usłyszał.
Winda nagle się zatrzymała. Ruszyliśmy szybkim krokiem w stronę sali operacyjnej. Żaden z nas się nie odezwał. Usiadłem na krześle i czekałem na jakiekolwiek wieści od lekarza. Nagle Liam zabrał głos
- Niall wiesz przecież jaki jest Zayn... - przerwał. Podniosłem jedną brew do góry. Czekałem na dalszy ciąg jego wypowiedzi - On zawsze bierze to co chce... Bez względu na konsekwencje własnych czynów - spuściłem głowę. Może miał rację? Może to było nieporozumienie? Ale czy to teraz coś zmieni? Ona jest tu, w sali operacyjnej, walczy o życie.
Już więcej nie zabraliśmy głosu. Siedzieliśmy w ciszy jakieś pół godziny. Nagle usłyszałem czyjeś kroki zbliżające się w naszą stronę. Spojrzałem w kierunku zamieszania. Moim oczom ukazała się Jessie, Kate, Louis i... Zayn. Co on tutaj robi? Mało szkód wyrządził? Została z nim. Nie dopilnował tego, aby była bezpieczna... Nie umiał jej obronić, a mimo to wybrała właśnie jego. Dlaczego nie mogłam jej ochronić przed tym wypadkiem? Wstałem oszołomiony złością i rozpaczą. Ruszyłem szybko w stronę Zayn'a. Stanąłem tuż przed nim
- Co ty tu robisz? - warknąłem przez zaciśnięte zęby
- Przyszedłem zobaczyć co jest z Nikki - odparł oburzony i wściekły moim zachowaniem - Nie możesz mi tego zabronić - dodał przybliżając się do mnie. Jess nagle weszła między nas, lekko mnie odciągnęła i szepnęła:
- Nikki nie chciałaby, abyście się tutaj o nią pobili oraz muszę z tobą porozmawiać - lekko opanowałem nerwy. Nie chciałem teraz z nikim rozmawiać. Nie zareagowałem na jej prośbę więc ostro dodała: - To bardzo ważne - nadal nie otrzymała reakcji z mojej strony - Chodzi o Nikki i powinieneś o tym wiedzieć więc jak zaraz nie ruszysz się to zaciągnie cie na stronę Louis - na to się ożywiłem. Nie chciałem, aby Zayn miał satysfakcje, i widział jak mnie szarpią. Ustąpiłem dziewczynie i ruszyliśmy w milczeniu na dach szpitala. Gdy znaleźliśmy się na miejscu usiadłem na środku i czekałem na wypowiedź brunetki. Ta najwyraźniej nie wiedziała jak zacząć. Chodziła w tę i spowrotem.
- Kochasz ją, prawda? - w końcu się odezwała. Przytaknąłem jej - A wiesz o tym, że ona nigdy cię nie zdradziła? - zatrzymała się i spojrzała mi w oczy
- Przecież ich widziałem - warknąłem. Na samo to wspomnienie chciało mi się płakać. Czułem jak łzy napływają mi do oczu. Powstrzymywałem je. Nie chciałem, aby mnie takiego widziała. Nagle w mojej głowie pojawił się obraz jak razem się całowali
- Nie, Niall, widziałeś tylko to co chciałeś lub nigdy nie chciałeś zobaczyć. Dałeś się jej wytłumaczyć? - już chciałem zabrać głos, ale mi przerwała - Jasne, że nie. Byłam tam i wszystko słyszałam. Nikki wcale nie chciała pocałować Zayn'a. To on całował ją. Chciał jej powiedzieć, że nie jesteś dla niej. Ona z niego zakpiła, a ten ją pocałował. Jedyne co później słyszałam to walenie w kogoś pięściami i ciebie jak wszedłeś - wyjaśniła. Miałem w głowie mętlik.Czyli ona mnie nie zdradziła. Nie chciała całować Zayn'a. A to oznacza, że się pomyliłem i zerwałem z nią bez powodu, tak w sumie to miałem powód. Było min nieporozumienie. Nienawidzę siebie za to, że to zrobiłem, że ją zostawiłem, zraniłem... Wybaczy mi kiedyś? Nie, może inaczej. Czy jak z tego wyjdzie będzie chciała na mnie spojrzeć? Czy w ogóle z tego wyjdzie?
W mojej głowie znajdował się natłok myśli. Jeden wielki mętlik. Jessie podeszła do mnie i mnie przytuliła. Poczułem się lepiej, ale nie mogłem dłużej powstrzymywać łez. Było to silniejsze ode mnie.
- Wyjdzie z tego? - spytałem niepewnie. To zaskakujące jak dobrze sobie radziła. Myślałem, że będzie znosić to gorzej. Jessie zawsze była emocjonalna. Przynajmniej tak mi się wydawało. Bardzo się myliłem. Była silniejsza ode mnie. O wiele silniejsza.
- No pewnie. Nie możemy myśleć inaczej. Jest silna, zawsze taka była - przytuliła mnie jeszcze mocniej. Chciałbym, aby była to Nikki. Chciałbym ją pocałować, przeprosić, ale nie mogę. Nie mogę bo przeze mnie jest tutaj, jest operowana. To nie powinno się tak skończyć.
Siedzieliśmy tam tak długo, aż się nie uspokoiłem i wróciliśmy do pozostałych. Nie patrząc na bruneta usiadłem pomiędzy Liam'em, a Louis'em i schowałem twarz w dłonie. Jak mogłem być takim idiotą? Jak mogłem ją tak potraktować? Dlaczego ranie wszystkich z mojego otoczenia? Kocham ją i nie wyobrażam sobie, życia przez niej.
Moje rozmyślania przerwał lekarz wychodzący ze sali. Z jego mimika twarzy nie mogłem nic wyczytać. Momentalnie wstaliśmy.
- Czy ktoś z was jest spokrewniony z Niccol? - zadał pytanie, a ja podszedłem do niego. Kątem oka zauważyłem, że chciał ruszyć w stronę lekarza Zayn, ale powstrzymał go Lou.
- Jestem jej chłopakiem - oznajmiłem. Mężczyzna wziął mnie na stronę. Jego mina nie wróżyła nic dobrego...
- Cóż Niccol...
Szybko zbiegłem na dół. Niestety na schodach potknąłem się i upadłem z wielkim hukiem. Nagle przede mną pojawił się Liam. Pomógł mi wstać, a gdy tylko ujrzał mój wyraz twarzy zadał mi pytanie:
- Co się stało? Nic ci nie jest? - zmartwił się
- Mi nic, ale Nikki jest w szpitalu. Miała wypadek. Muszę tam jechać - wylałem z siebie potok słów i rozpłakałem się. Byłem teraz bezradny. Tak bardzo chciałem, aby był to żart. Kolejny marny żart Louis'a
- Jadę z tobą - zakomunikował głosem nieznoszącym sprzeciwu - Oczywiście ja prowadzę - dodał - W tym stanie nie powinieneś siedzieć za kółkiem - po tym wyszliśmy z domu. Weszliśmy pośpiesznie do auta i oznajmiłem gdzie ma jechać. Całą drogę próbował mnie pocieszać, ale na marne. Po jakiś piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Chłopak w międzyczasie powiadomił resztę o wypadku. Gdy tylko brunet zatrzymał pojazd od razu wybiegłem i skierowałem się do budynku. Pierwsze co zrobiłem, to skierowałem się do recepcji. Chciałem się odezwać, kiedy Liam mi przeszkodził
- Dzień dobry. Niedawno przyjechała tutaj, prosto z wypadku, pewna dziewczyna. W której znajduje się sali? - spytał spokojnym, ale poważnym tonem. Nie mogłem ustać spokojnie w miejscu. Recepcjonistka zmierzyła mnie wzrokiem po czym zaczęła leniwie przewracać kartki. Podirytowany prychnąłem
- Nie można by szybciej? - kobieta znów mnie zlustrowała po czym odparła z wyraźną niechęcią
- Jest w sali operacyjnej na trzecim piętrze. Możecie poczekać przed salą - po tym, załamany, ruszyłem szybkim krokiem w stronę windy. Po chwili dogonił mnie przyjaciel
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Jest silna, wyjdzie z tego
- Jak ma być wszystko dobrze?! To nie ona powinna tam leżeć tylko ja! - krzyknąłem. Znajdowaliśmy się już w klaustrofobicznym pomieszczeniu. Liam spojrzał na mnie ze współczuciem
- To nie twoja wina - chciał mnie podtrzymać na duchu. Ale nie wiedział jednej istotnej rzeczy. A mianowicie TO BYŁA MOJA WINA!
- To jest moja wina - wyszeptałem. Chłopak zmarszczył brwi
- Ale... - zaczął, ale mu przerwałem
- Nie ma żadnego "ale". To moja wina... Gdybym wtedy na nią nie nakrzyczał, gdybym dał jej dojść do słowa, nie byłoby nas tutaj. Dlaczego nie pozwoliłem jej się wytłumaczyć? - mówiłem bez większego namysłu. Po prostu wylałem z siebie potok słów. Poczułem, że moje oczy stały się szkliste lecz próbowałem powstrzymać łzy
- Czekaj, czekaj. Nic nie rozumiem. Dlaczego na nią nakrzyczałeś? Co się stało - widać było, że chłopak jest ciekawy co dalej powiem. Ale czy chciałem, aby o tym wiedział? Myślę, że wcześniej czy później i tak się o tym dowie, więc dlaczego by nie ode mnie?
- Przyłapałem Nikki jak całowała się z Zayn'em - odparłem załamany. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Szybko ją wytarłem mając nadzieję, że chłopak tego nie zauważył. Liam stał obok mnie zszokowany tym co ode mnie usłyszał.
Winda nagle się zatrzymała. Ruszyliśmy szybkim krokiem w stronę sali operacyjnej. Żaden z nas się nie odezwał. Usiadłem na krześle i czekałem na jakiekolwiek wieści od lekarza. Nagle Liam zabrał głos
- Niall wiesz przecież jaki jest Zayn... - przerwał. Podniosłem jedną brew do góry. Czekałem na dalszy ciąg jego wypowiedzi - On zawsze bierze to co chce... Bez względu na konsekwencje własnych czynów - spuściłem głowę. Może miał rację? Może to było nieporozumienie? Ale czy to teraz coś zmieni? Ona jest tu, w sali operacyjnej, walczy o życie.
Już więcej nie zabraliśmy głosu. Siedzieliśmy w ciszy jakieś pół godziny. Nagle usłyszałem czyjeś kroki zbliżające się w naszą stronę. Spojrzałem w kierunku zamieszania. Moim oczom ukazała się Jessie, Kate, Louis i... Zayn. Co on tutaj robi? Mało szkód wyrządził? Została z nim. Nie dopilnował tego, aby była bezpieczna... Nie umiał jej obronić, a mimo to wybrała właśnie jego. Dlaczego nie mogłam jej ochronić przed tym wypadkiem? Wstałem oszołomiony złością i rozpaczą. Ruszyłem szybko w stronę Zayn'a. Stanąłem tuż przed nim
- Co ty tu robisz? - warknąłem przez zaciśnięte zęby
- Przyszedłem zobaczyć co jest z Nikki - odparł oburzony i wściekły moim zachowaniem - Nie możesz mi tego zabronić - dodał przybliżając się do mnie. Jess nagle weszła między nas, lekko mnie odciągnęła i szepnęła:
- Nikki nie chciałaby, abyście się tutaj o nią pobili oraz muszę z tobą porozmawiać - lekko opanowałem nerwy. Nie chciałem teraz z nikim rozmawiać. Nie zareagowałem na jej prośbę więc ostro dodała: - To bardzo ważne - nadal nie otrzymała reakcji z mojej strony - Chodzi o Nikki i powinieneś o tym wiedzieć więc jak zaraz nie ruszysz się to zaciągnie cie na stronę Louis - na to się ożywiłem. Nie chciałem, aby Zayn miał satysfakcje, i widział jak mnie szarpią. Ustąpiłem dziewczynie i ruszyliśmy w milczeniu na dach szpitala. Gdy znaleźliśmy się na miejscu usiadłem na środku i czekałem na wypowiedź brunetki. Ta najwyraźniej nie wiedziała jak zacząć. Chodziła w tę i spowrotem.
- Kochasz ją, prawda? - w końcu się odezwała. Przytaknąłem jej - A wiesz o tym, że ona nigdy cię nie zdradziła? - zatrzymała się i spojrzała mi w oczy
- Przecież ich widziałem - warknąłem. Na samo to wspomnienie chciało mi się płakać. Czułem jak łzy napływają mi do oczu. Powstrzymywałem je. Nie chciałem, aby mnie takiego widziała. Nagle w mojej głowie pojawił się obraz jak razem się całowali
- Nie, Niall, widziałeś tylko to co chciałeś lub nigdy nie chciałeś zobaczyć. Dałeś się jej wytłumaczyć? - już chciałem zabrać głos, ale mi przerwała - Jasne, że nie. Byłam tam i wszystko słyszałam. Nikki wcale nie chciała pocałować Zayn'a. To on całował ją. Chciał jej powiedzieć, że nie jesteś dla niej. Ona z niego zakpiła, a ten ją pocałował. Jedyne co później słyszałam to walenie w kogoś pięściami i ciebie jak wszedłeś - wyjaśniła. Miałem w głowie mętlik.Czyli ona mnie nie zdradziła. Nie chciała całować Zayn'a. A to oznacza, że się pomyliłem i zerwałem z nią bez powodu, tak w sumie to miałem powód. Było min nieporozumienie. Nienawidzę siebie za to, że to zrobiłem, że ją zostawiłem, zraniłem... Wybaczy mi kiedyś? Nie, może inaczej. Czy jak z tego wyjdzie będzie chciała na mnie spojrzeć? Czy w ogóle z tego wyjdzie?
W mojej głowie znajdował się natłok myśli. Jeden wielki mętlik. Jessie podeszła do mnie i mnie przytuliła. Poczułem się lepiej, ale nie mogłem dłużej powstrzymywać łez. Było to silniejsze ode mnie.
- Wyjdzie z tego? - spytałem niepewnie. To zaskakujące jak dobrze sobie radziła. Myślałem, że będzie znosić to gorzej. Jessie zawsze była emocjonalna. Przynajmniej tak mi się wydawało. Bardzo się myliłem. Była silniejsza ode mnie. O wiele silniejsza.
- No pewnie. Nie możemy myśleć inaczej. Jest silna, zawsze taka była - przytuliła mnie jeszcze mocniej. Chciałbym, aby była to Nikki. Chciałbym ją pocałować, przeprosić, ale nie mogę. Nie mogę bo przeze mnie jest tutaj, jest operowana. To nie powinno się tak skończyć.
Siedzieliśmy tam tak długo, aż się nie uspokoiłem i wróciliśmy do pozostałych. Nie patrząc na bruneta usiadłem pomiędzy Liam'em, a Louis'em i schowałem twarz w dłonie. Jak mogłem być takim idiotą? Jak mogłem ją tak potraktować? Dlaczego ranie wszystkich z mojego otoczenia? Kocham ją i nie wyobrażam sobie, życia przez niej.
Moje rozmyślania przerwał lekarz wychodzący ze sali. Z jego mimika twarzy nie mogłem nic wyczytać. Momentalnie wstaliśmy.
- Czy ktoś z was jest spokrewniony z Niccol? - zadał pytanie, a ja podszedłem do niego. Kątem oka zauważyłem, że chciał ruszyć w stronę lekarza Zayn, ale powstrzymał go Lou.
- Jestem jej chłopakiem - oznajmiłem. Mężczyzna wziął mnie na stronę. Jego mina nie wróżyła nic dobrego...
- Cóż Niccol...
****
Heej!
Więc rozdział dodany. Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam zapier**l w szkole i jeszcze nauczycielka od polaka się na mnie uwzięła -.-"
Więc...
Jak myślisz?
1. Czy Nikki z tego wyjdzie?
2. Jeśli tak to z kim będzie?
3. Niall i Zayn pogodzą się
4. Co ci się najbardziej podobało, a co najmniej?
Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodam dość szybko, ale nie jestem tego 100% pewna więc nic nie obiecuje...
Pozdrawiam :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz