Po raz pierwszy od paru dni ubrałem się i wyszedłem z pokoju.
- Ooo. To już niedziela? - zaśmiał się Liam. Puściłem tą uwagę mimo uszu i ruszyłem w kierunku kuchni
- NIALL! - krzyknęła radośnie Kate, gdy mnie tylko zobaczyła - Jak miło cię widzieć takiego - wskazała na moje ubranie - i to nie w nadzielę - ponieważ się o mnie martwili, że z pokoju wychodzę tylko do łazienki po paru "kłótniach" poszliśmy na kompromis - co niedzielę jestem do ich dyspozycji. Czyli robię to co oni będą chcieli. Zazwyczaj jest to wyjście z domu, aby pójść się "zabawić". Niestety to wszystko przypomina mi o Niej. Gdy tylko wchodzę do kuchni widzę jak razem gotujemy, gdy wchodzę do łazienki widzę nasze wspólne kąpiele, gdy leżę w łóżku widzę w nim Ją jak leży obok mnie. Widzę jak się całujemy, jak jesteśmy szczęśliwi, jak nie widzimy świata poza sobą. Widzę to wszystko o czym chciałbym zapomnieć. A gdy poznają mnie ze swoimi znajomymi? Zamiast nich widzę tylko i wyłącznie Nią, widzę Jej twarz, uśmiech, a czasami nawet ten cudowny grymas jaki zawsze miała kiedy zrobiliśmy z chłopakami coś głupiego. Ten dom, te wszystkie "wypady" na przeróżne imprezy i przyjęcia nie pozwalają mi zapomnieć. Nie pozwalają choć tak bardzo bym chciał, ale z drugiej strony nie chcę tego. No bo jak można zapomnieć tak wspaniałą osobę? Jak można chcieć zapomnieć swoją pierwszą i ostatnią miłość? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby po stracie jedynej osoby za którą chciało się oddać życie tak po prostu zrezygnować i zapomnieć o niej? Tak, wiem, że już za późno i nic na to nie poradzę. Nie przywrócę jej życia. Nie zdołam zrobić nic, abyśmy byli znów razem...
- Też cię miło widzieć - odpowiedziałem po chwili. Spróbowałem się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego grymas - Coś dzisiaj robicie z Liam'em. W sensie czy wychodzicie gdzieś? - zadałem jej pytanie
- Yyy nie. Z tego co wiem to jesteśmy do twojej dyspozycji - uśmiechnęła się do mnie. Nienawidzę tego. Nienawidzę jak mówi "jesteśmy do twojej dyspozycji" ponieważ wiem, że się nade mną w ten sposób litują. Nie chcę im stwarzać kłopotu. Nie chcę żadnej litości. A już szczególnie nie z ich strony.
- Czy mogłabyś zaprosić tutaj wszystkich najbliższych? - spytałem. Nie chcę, aby to się właśnie w ten sposób skończyło
- Najbliższych znaczy? - doskonale wiedziałem o co jej chodzi. Wiedziałem, że myśli teraz o Zayn'ie. W tym domu nie wymawiało się jego imienia. Jego tak samo jak Nikki. Dlaczego się nie wymawiało imienia Zayn'a? Sam tego nie wiem. Może nie chcieli mnie denerwować? Dlaczego nie wymawiało się imienia Nikki? Ponieważ nikt nie miał i nie ma odwagi wspomnieć o Niej przy mnie, mi samemu jest ciężko wymówić Jej imię bez płaczu, dlatego unikam tego, chociaż wiem, że to i tak nie ma najmniejszego sensu oglądając Jej ulubione filmy, słuchając Jej ulubionych wykonawców oraz przy ciągłym oglądaniem Jej zdjęć.
- Najbliższych znaczy: Louis'a, Jessice, Harry'ego i oczywiście Zayn'a - wyjaśniłem bez najmniejszego entuzjazmu w głosie.
- Ale nie wiem czy Zayn odbierze. Już nie raz próbowaliśmy się z nim jakkolwiek skontaktować - wyjaśniła
- Chociaż spróbuj - po tym wyszedłem z pomieszczenia. Ruszyłem z powrotem do swojego pokoju. Nie chcę, aby dziś widziała jak jestem smutny, jak płaczę, jak myślę o Niej. Nie dziś. Dzisiaj musi byś wszystko idealne. Wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Miałem ochotę płakać, ale musiałem się powstrzymać, gdyż wiedziałem, że w każdej chwili może ktoś wejść. Nie myliłem się bo po paru minutach niepewnie do pokoju weszła Kate
- Harry powiedział, że będzie za pół godziny, Louis i Jessica będą za jakieś dwie, a Zayn nie odbiera - powiedziała i po chwili dodała - Coś się stało, że chcesz, abyśmy wszyscy byli tu razem? - zdziwiło mnie to pytanie. Chyba za dobrze mnie zna, ale musiałem spróbować...
- Nie, nic się nie stało. Chciałem się po prostu pogodzić. - spojrzała na mnie przenikliwie.
- No okey. - odpowiedziała bezradnie
- Daj mi numer Zayn'a. Ja spróbuje się z nim skontaktować - odezwałem się, gdy już wychodziła
- Na pewno? Bo wiesz ja...
- Tak jestem pewien - przerwałem jej - Proszę... daj mi ten numer - spojrzałem na nią smutno. Nie chciałem się kłócić
- Masz... - podała mi komórkę z jego numerem. Przepisałem go na swoją aparaturę i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po chwili straciłem nadzieję, że odbierze, jednak się pomyliłem
- Czego chcesz? - warknął do słuchawki
- Przyjdź dzisiaj do nas - odparłem
- Po chuj? - nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- To już za długo trwa. Musimy z tym skończyć - odparłem bez namysłu. Chłopak chwilę się zawahał jednak odparł:
- Będę za godzinę - po tym się rozłączył. Rzuciłem telefon na łóżko.
Zszedłem na dół słysząc dzwonek. Gdy otworzyłem drzwi ujrzałem uradowanego Harry'ego
- Cześć Niall. Jak się masz? - zapytał wchodząc. Nie czekając na odpowiedź ruszył do salonu. Rozmawialiśmy, a raczej Kate, Liam i Harry rozmawiali, a ja myślałem nad tym co powinienem powiedzieć, co zrobić. Po chwili dobiegł odgłos dzwonka. Wstałem, aby otworzyć drzwi. Po wykonaniu tej czynności ujrzałem Zayn'a
- Nie myślałem, że przyjdziesz - odparłem zgodnie z prawdą
- Nie myślałem, że kiedyś do mnie zadzwonisz - odpowiedział. Miał racje. Gdyby nie ta sytuacja...
- Wejdź - odparłem i poprowadziłem go do salonu. Kiedy tylko reszta go zobaczyła od razu obsypali go pytaniami. Nie musieliśmy długo czekać, aby pojawiła się reszta...
- Chciałem wam tylko powiedzieć, abyśmy się pogodzili i wznowili kontakt. Odkąd... - przerwałem przełykając głośno ślinę - Odkąd zdarzył się ten wypadek... Odkąd Jej nie ma... - czułem, że napływają mi łzy do oczu, ale je powstrzymywałem - Odkąd Jej z nami nie ma, nie utrzymujemy ze sobą takiego kontaktu jak kiedyś. Nie chcę, aby to wszystko się tak skończyło - odparłem, a wszyscy posmutnieli na wspomnienie o Nikki
- Niall co ty... - zaczęła Jessi, ale jej przerwałem
- Nic. Po prostu mówię jak jest - odparłem - Przysięgnijcie, że kontakty się poprawią - chciałem się upewnić. Musiałem to wiedzieć...
- Obiecujemy - odparli wszyscy. Na to liczyłem...
Po jakiś czterech godzinach wszyscy wrócili do swoich domów. Ja ruszyłem do pokoju. Zacząłem szukać w szafce zdjęć... Zdjęć moich z Nikki. Po krótkiej chwili znalazłem i wyjąłem jedno. Trzymając w ręce fotografię na której Nikki siedziała mi na kolanach i mnie całowała. Pamiętam to doskonale. Było wtedy idealnie. Czułem, że nic nie może nas rozdzielić. Tak bardzo się myliłem...
Z pamiątką po Niej i szklanką wody ruszyłem do łazienki. Otworzyłem apteczkę i znalazłem w niej środek nasenny. Tego mi teraz było trzeba. Wyjąłem pudełeczko i prawie całą zawartość wysypałem sobie na dłoń. Patrzyłem na nią smutnym wzrokiem
- A więc tak to się skończy - odparłem sam do siebie. Połykając tabletki jedną za drugą wpatrywałem się w zdjęcie Nikki, w nasze zdjęcie. Gdy zabrakło mi tabletek usiadłem na podłodze, opierając się o ścianę. Miałem łzy w oczach. Nie mogłem spuścić wzroku z fotografii. Usłyszałem walenie w drzwi. Nic nie odpowiedziałem. Nie miałem siły. Spojrzałem niechętnie na drzwi. Widziałem jak je szarpią. Spojrzałem znów na zdjęcie. Zrobiłem się senny
- Już niedługo będziemy razem - odparłem lekko się uśmiechając. Po chwili zasnąłem...
Śniłem o niej. A może to wcale nie był sen? Może to już jest koniec? Moje życie się skończyło, ale zaczęło się Nasze. W końcu mogliśmy być razem. Już na zawsze i nic, ani nikt nie może nas rozdzielić...
Więc to już koniec...
Chciałabym bardzo podziękować osobą które czytały mojego bloga
Jestem bardzo wdzięczna, że byliście ze mną przez ten czas.
Mam nadzieję, że podobało Wam się moje opowiadanie i niebawem spotkamy się w innym opowiadaniu ;)
Smutny koniec...
OdpowiedzUsuńMiałam szczerą nadzieję, że to tak się nie skończy. Naprawdę myślałam, że to zmienisz i będzie wszystko dobrze. Jednak napisałaś, jak chciałaś.
Po przeczytaniu epilogu czuję w sobie pewną pustkę, która zostawia wiele do przemyślenia. Jestem rozbita. Tak to na mnie zadziałało.
Dziękuję za to, że mogłam to wszystko przeczytać, za to, że chciało się Tobie pisać.
Mam nadzieję, że już nie długo znowu będę mogła czytać opowiadanie Twojego autorstwa.
Całuję.
Kinga. :*
W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały. Strasznie mnie to wciągnęło i myślałam że będzie Happy End ale nie było, szkoda. Miło by była gdybyś dodała post z twoim nowym blogiem no chyba że go nie założyłaś. Sandra <3
OdpowiedzUsuń