- Co?! - Krzyknęłam wkurzona
- Musisz mi pomóc. To jest sprawa niecierpiąca zwłoki. Wstawaj no - ciągnęła mnie za rękę. Kurcze czego ona chce? W czym mam jej znowu pomóc?
- Która godzina? - zadałam jej pytanie nieco spokojniej niż przed chwilą
- Dochodzi 8. No dalej Nikki wstawaj nooo - nalegała dziewczyna
- Abonent czasowo niedostępny. Prosimy spróbować za jakieś 2 godziny - odpowiedziałam chowając głowę pod poduszkę. Na moje nieszczęście dziewczyna nie chciała odpuścić.
-Nikki no wstawaj. Nie ma czasu na wygłupy. To dla mnie bardzo ważne - zaczęła mnie wręcz błagać
- Ale bardzo, bardzo? - spytałam
- Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo - odpowiedziała
- No to już idę - powiedziałam i niechętnie wstałam z łóżka. Jessie pociągnęła mnie za rękę i już po chwili weszłyśmy, a raczej wpadłyśmy, do jej pokoju. Nie lubię tam przebywać. A to wszystko dlatego, że jest tam za dużo... One Direction. Ściany pełne ich podobizn, narysowane teksty piosenek, jakieś kubki, bransoletki itp. Dramat normalnie. Nie wiem co by zrobiła, gdyby spotkała któregoś z nich na ulicy
- No więc co to za "bardzo" ważna sprawa? - zadałam jej pytanie, a ona pomachała mi jakąś kartką przed twarzą - Nie wierzę! Nie mogłam pomóc ci przywiesić tego plakatu za 2 godziny?! - oburzyłam się
- I tak już długo czekam - oznajmiła mi uśmiechnięta.
- Taaak? Ile? - podniosłam jedną brew do góry
- Godzinę. I to całą - powiedziała dumna z siebie
- Tsssa to faktycznie długo - odpowiedziałam z ironią - czasami zastanawiam się dlaczego po prostu sobie ich nie kupisz. Przecież ci lalusie zrobią wszystko za kasę
- Ej... nie znasz to nie oceniaj ich. Okey? - oburzyła się co bardzo rzadko jest u niej spotykane.
- Spoko. Nie znam i nie poznam - wzruszyłam ramionami - Gotowe - powiedziałam po przywieszeniu plakatu - A teraz znikam bo ten pokój mnie przeraża. A Ty - wskazałam na nią palcem - zrób mi za to śniadanie - i wyszłam. Za sobą usłyszałam tylko "niech Ci będzie" i zamknęłam się w swoim pokoju. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej szukać jakiś rzeczy. Ponieważ będę przebywać w domu wybrałam jakieś dresy. Haha Jessie nigdy by tego nie założyła. Wzięłam je ze sobą i ruszyłam do łazienki. Nalałam pełną wannę wody i weszłam do niej. Siedziałam tak jakieś 20 minut, ponieważ takie leżenie mnie uspokaja. Wyszłam z niej, otarłam mokre ciało ręcznikiem i złożyłam przygotowane wcześniej ciuchy.
- Aaaaaaaaaa- zaczęła piszczeć Jessica. Szybko zeszłam na dół.
- Co się stało? - spojrzałam w jej stronę i od razu się uspokoiłam, a zarazem zdenerwowałam.
- WYWIAD Z ONE DIRECTION!!! - zaczęła krzyczeć. Zrezygnowana spytałam:
- Zrobiłaś mi to śniadanie?
- Wywiad z One Direction leci, a ty myślisz tylko o jedzeni - powiedziała udając zdziwioną.
- Przecież wiesz, że nie znoszę tych pieprzonych lalusi. Znając świat tworzą jedną wielką pieprzoną gejowską rodzinkę. - wytłumaczyłam jak ja to widzę, a po chwili dodałam - No to co z tym śniadaniem?
- Czasami się zastanawiam jak można być tak nastawionym do świata. A śniadanie masz zrobione w kuchni
- Z doświadczenia kochanie, z doświadczenia - uśmiechnęłam się do niej. Weszłam do kuchni, chwyciłam talerz z naleśnikami i poszłam z powrotem do pokoju. Spojrzałam na przyjaciółkę... Boże jaka ona smutna. Kurcze musiałam przedstawić jej mój punk widzenia? Przecież nie wszyscy są tacy jak mój były. A to taka "śmieszna" historia z nim. Gdy chodził ze mną w rzeczywistości posuwał swojego kumpla. I to w moim łóżku! Wyobrażam sobie co czół kiedy ich przyłapałam i spytałam za ile mam wrócić, żeby oby dwóch już nie było w moim domu. Hahaha nie no trzeba było słyszeć jak się tłumaczył "kochanie on mnie do tego zmusił" o albo jeszcze "Groził mi, że jak go nie puknę to on zrobi to z Tobą". Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać z jego głupoty, ale ostatecznie wybrałam to pierwsze.
Usiadłam obok Jessie i ją przytuliłam
- Wiesz co? Dla Ciebie mogę spróbować ich zaakceptować - uśmiechnęłam się, a ona zaczęła skakać z radości i to dosłownie. - No to jak cofniesz ten wywiad? - wskazałam palcem na telewizor.
- Już się robi! - piszczała radośnie
- Sorka, że tak o nich powiedziałam, ale gdy ich widzę przypomina mi się sprawa z Max'em. Kto by pomyślał, że wejdę do swojego pokoju. No Kucze co ja tam w ogóle robiłam? - ostatnie dwa zdania powiedziałam ironicznie na co zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra teraz ciiiiiiicho - uspokajała mnie
- Okey, okey - i wywiad się zaczął. Nie za bardzo słuchałam więc jakby ktoś mnie z tego przepytał oblałabym. Jadłam moje naleśniki, gdy nagle moją uwagę przykuł blondyn. Czy on właśnie... tak hahahaha. Ten koleś właśnie zaczął ośmieszać się publicznie. Ale dlaczego?
- Ej co on odwala? - wskazałam palem na owego blondyna
- Tańczy. Nie widać? - wzruszyła ramionami.
- Okey tyle to wiem, ale dlaczego? - spojrzałam na nią
- Bo się wygłupiają. Reszta kazała mu zatańczyć, albo założą kłódkę na lodówkę, a kluczyk będą mieli wszyscy prócz jego - wytłumaczyła nie odrywając wzroku od telewizora
- Znam ten ból kiedy ktoś nie chce dać ci jedzenia - zaśmiałam się smutno - Na jego miejscu też bym coś zatańczyła na oczach milionów - wzdrygnęłam się na samą myśl o tym, że ktoś chciałby mi odebrać jedzenie.
- No czyli coś was łączy: lubicie jeść i możecie się dla swojego "nałogu" zbłaźnić na oczach wielu, wielu osób - powiedziała uśmiechnięta nadal patrząc w ekran telewizora.
- No blondi podsumowując co o tobie wiem. A więc lubisz jeść, nie boisz się zbłaźnić - zaczęłam wyliczać - masz ładne oczy i jest sobą. No taka gwiazda w dzisiejszych czasach to skarb - zaśmiałam się - co nie zmienia faktu, że ich nie lu... - Jessie spojrzała na mnie morderczym wzrokiem - że nie spróbuje ich tolerować - szybko się poprawiłam.
Po jakieś godzinie wywiad się skończył. Ponieważ obiecałam mojej przyjaciółcę, że spróbuję zaakceptować ich jako zespół siedziałam z nią i "słuchałam" co mówią. W pewnym momencie dziewczyna pociągnęła mnie za sobą. Po chwili znalazłyśmy się przy laptopie i zaczęła lecieć jakaś wkurzająca piosenka. Przeczytałam tytuł i... no świetnie. Włączyła piosenkę One Direction - One wey or another. Wysłuchałam całej i stwierdziłam, że to nie zespół dla mnie.
- Okey. Ja wysłuchałam twojej piosenki to teraz twoja kolej - podeszłam do laptopa i zaczęłam się zastanawiać co jej puścić. Hmmm... trudny wybór. Jest tyle fajnych piosenek, ale ostatecznie wybrałam Eminema - Lose yourself.
- Dobra wiesz co? Ja nie będę puszczać ci moich piosenek, a ty mi swoich. Okey?
- Okey - zgodziłam się i przybiłyśmy sobie żółwika jak to zawsze robimy gdy sobie coś obiecujemy.
- No to co dzisiaj robimy? - spytałam po wejściu do kuchni. Chwyciłam paczkę żelków i wróciłam do salonu. Położyłam się na sofie i włączyłam MTV
- Nie wiem. A co byś chciała robić? - tym razem to ona spytała
- Jeszcze spać, ale z tego nici. To może jakiś film. Horror może? - zaproponowałam
- Nie mam partnera do tego typu rozrywek - zaśmiała się.
- Nie rozumiem - spojrzałam na nią. Przecież miała mnie.
- Że chłopaka nie mam, a horrory najlepiej się ogląda gdy się go ma. - wytłumaczyła uśmiechnięta.
- Aha - skwitowałam - To może... - spojrzałam na zegarek - to mam 7 godzin do treningu więc... jakieś zakupy? - rzuciłam
- Genialny pomysł! - krzyknęła szczęśliwa jak zwykle.
- Dobra. to ja się tylko przebiorę i idziemy.
- Oki ja też się przebiorę. To może pójdziemy na te zakupy za godzinkę co? - spytała
- Niech Ci będzie - przewróciłam oczami - Ej, a ja się tak zastanawiam... chłopaków jest pięciu. Którego najbardziej lubisz?
- Louis'a - odpowiedziała bez namysłu - jest taki, taki...
- Durny? Lalusiowaty? - powiedziałam do siebie, ale ona to usłyszała
- Niiiie. Jest taki... sobą i nigdy nie przestaje się śmiać, i jest słodki, i lubi się wygłupiać - rozmarzyła się, a ja pożałowałam pytania. Przecież i tak nie wiem o którego chodzi.
- Dobra. Uznajmy, że jest idealny. Okey? - przewróciłam oczami.
- No bo jest idealny - znowu się rozmarzyła
- Okej. Od tego momentu nie rozmawiamy o nich. Leć się przebrać - pogoniłam ją na góre.
- No dobra- zgodziła się niechętnie i poszła do swojego pokoju. Wyłączyłam telewizor i poszłam w jej ślady. Po wejściu do mojego ulubionego pomieszczenia - czyli mojej sypialni - wybrałam ciuchy ubrałam je i zeszłam na dół. Siedziałam w salonie słuchając muzyki jakieś 20 minut, gdy nagle na schodach pojawiła się moja przyjaciółka. Ubrała się hmmm... bardzo w swoim stylu. Czyli po prostu kolorowo.
- No to jak. Idziemy? - rzuciła mi pytanie
- No to chodź - wyszłyśmy z domu i już miała zamykać drzwi, gdy nagle krzyknęła:
- Moja czapka! Zaraz wracam! - i zniknęła za drzwiami. Haha ona kocha tą czapkę. W sumie tak słodko w niej wygląda.
- No to w drogę - krzyknęła mi do ucha
- Dobra, dobra tylko nie krzycz już - zaśmiałam się. Szłyśmy rozmawiając jakieś 20 minut, gdy nagle...
***
Hejka! Mam nadzieje, że rozdział się podobał i nie zniechęciłyście się do czytania tego bloga przez hmm... wulgarność głównej bohaterki? Tak to dobre określenie ;) No więc liczę na szczere komentarze :D
***
Hejka! Mam nadzieje, że rozdział się podobał i nie zniechęciłyście się do czytania tego bloga przez hmm... wulgarność głównej bohaterki? Tak to dobre określenie ;) No więc liczę na szczere komentarze :D
Bardzo mi się podoba i na 10000% będę tu wpadać ;) I z chęcią dołączyłabym do członków bloga, ale niestety nie ma a przynajmniej nie zauważyłam tej opcji ''dołącz do witryny'' :( Tak czy inaczej super się zaczyna !! :3 Zapraszam też ponownie do siebie ;> http://onedirection11111.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuje, wiele to dla mnie znaczy ;) Co do witryny to za chwilkę ją dodam, a na Twój blog wpadam codziennie :D
Usuń