środa, 13 marca 2013

Rozdział 5

*Oczami Nikki*

   - Wiecie co? Może wyjdziemy na chwile z tego sklepu i pogadamy? - po tym wszyscy wyszliśmy. Stanęliśmy przed wejście do owego sklepu. W pewnym momencie Max był coraz bliżej mnie, gdy nagle chwyciłam go za bluzkę i zaczęłam mówić wściekła przez zaciśnięte zęby
- Jeszcze raz dasz mi coś takiego i to w miejscu publicznym to zobaczysz, że ci nawet OIOM nie pomoże - po tym lekko go od siebie odepchnęłam. Blondyn patrzył na mnie zszokowany, a po chwili podbiegli do nas Jessica i Louis.
- Co wy tu robicie? - spytałam zdziwiona
- Ty lepiej powiedz co robisz biednemu Maxsikowi - podeszła do tego paszczura i go przytuliła.
- Ostrzegam tą gnidę, że jak jeszcze raz da mi takie coś to go własna matka nie pozna - odpowiedziałam wzruszając ramionami. Nagle ożywił się Niall.
- Co on ci w ogóle takiego dał, że chcesz go zabić? - gdy to usłyszałam ciśnienie mi podskoczyło. Odwróciłam się na pięcie i weszłam do sklepu. Co on sobie myśli? Że będę mu się spowiadać? Chyba sobie żartuje! Wzięłam do ręki koszyk i ruszyłam pośród regałów. Wsadziłam do koszyka cztery paczki kwaśnych żelków, cztery czekolady, dwie 2l coca-cole i jakieś ciastka. Podeszłam do kasy, zapłaciłam i wyszłam.
 
*Oczami Jessie*
 
    - Co jej się stało? - spytał mnie słodziak (czyt. Louis ;)
- Pewnie stwierdziła, że to nie jego sprawa i... zapewne jest głodna - zaśmiałam się - a jak jest głodna to ma swoje humorki.
- Skąd ja to znam? - spojrzał na Niall'a i się zaśmiał.
- Dobra, dobra możecie już iść - przeganiał nas
- To wolny kraj. Możemy tu stać ile chcemy - zaśmiał się Lou i obrócił lekko - KEVINY!!! - krzyknął i pobiegł w stronę gołębi
- Zaczekaj i zostaw te biedne gołębie! - odkrzyknęłam do niego i pobiegłam w jego stronę, aby go zatrzymać
- TO NIE GOŁĘBIE TYLKO KEVINY!!! - oburzył się i zaczął je łapać
- Przecież i tak ich nie złapiesz - zaczęłam się śmiać. Po raz pierwszy to nie ja robiłam coś głupiego. Ale czad! - Pomogę ci - i zaczęliśmy łapać je razem. Niestety nie udało nam się, a ludzie patrzyli na nas jak na debili.
- Wiesz co? Masz racje. Nie złapiemy tych Kevin'ów - posmutniał - Ale za to mogę złapać ciebie! - krzyknął z łobuzerskim uśmieszkiem i zaczął mnie gonić
- Przestań! Puść mnie! - krzyczałam gdy ten do mnie podbiegł i przewiesił przez ramię. Waliłam go pięściami w plecy, a on nic - LOUIS!!! - nadal krzyczałam
- No przestań. Teraz jesteś moją zdobyczą - zaśmiał się i dodał po chwili - Mój ludzki Kevin
- No weź przestań! W ogóle puść mnie!!! - zaczęłam znowu mu się wyrywać, a gdy stwierdziłam, że nie mam szans skrzyżowałam ręce
- Nie! - krzyknął. Po chwili doszliśmy do studia. Ochroniarz jakoś dziwnie na nas patrzył. No, ale cóż się dziwić, w końcu Lou miał mnie przewieszoną przez ramię. Nie wytrzymałam jego spojrzenia i
- Hahahahahahahaha - wybuchnęłam śmiechem tak jak mój "porywacz". Zaszliśmy do pokoju do którego dążył Louis i otworzył drzwi... 

*Oczami Nikki*

     Wzięłam do ręki koszyk i ruszyłam pośród regałów. Wsadziłam do koszyka cztery paczki kwaśnych żelków, cztery czekolady, dwie 2l coca-cole i jakieś ciastka. Podeszłam do kasy, zapłaciłam i wyszłam.
- Co oni odwalają? - spytałam opartego o ścianę Niall'a - A co najważniejsze co ON tu robi - wskazałam palcem na Max'a
- Oni łapią Keviny, a on... - przerwał i spojrzał na tą gnidę - sam nie wiem. - tym razem zwrócił się do chłopaka - Panu już podziękujemy - przepędzał go gestem dłoni, ale ten się nie ugiął i stał dalej w miejscu. Nie powiem, gdy Niall jest wredny jest słodki. Ale to nie zmienia faktu, że go nie lubię! Założył te swoje czarne okularki oparł się o ścianę i udaje pociągającego... Czy ja właśnie powiedziałam "pociągającego"? Chyba dostałam na głowę. To pewnie z głodu. - Daj mi te siatki - wyciągnął rękę po nie
- Uuuu... będziesz miał za to piekło - zaśmiał się szyderczo Max. Ponieważ chciałam zrobić mu na złość dałam grzecznie blondynowi siatki.
- Dziękuje - powiedziała do niego i zwróciłam się do bruneta - A panu już podziękujemy! - tym razem to ja przepędziłam go gestem dłoni
- Dobra jak chcesz mieć to - pokazał Niall'a - zamiast tego - wskazał na siebie - to już twoja sprawa - i poszedł. Nie wierzę! Cud się wydarzył! Tak po prostu poszedł, bez straszenia, bez niczego.
- To gdzie idziemy - spytał blondyn
- My nigdzie, ja do domu - powiedziałam, wyrwałam mu siatki i ruszyłam przed siebie. Nagle chwycił mnie za nadgarstek
- Nie bądź taka. Chodź jeszcze na trochę do studia. Pogadamy, powygłupiamy się - spojrzał na Louis'a i Jessice - Patrz jak oni świetnie się bawią. Chyba nie chcesz tego zniszczyć i psuć im zabawy?
- Jak ty to robisz, że jesteś taki... hmm... jakby to ująć? Denerwujący? Tak właśnie denerwujący, a zarazem taki przekonywujący? - spytałam i ruszyliśmy przed siebie...

***I jak wrażenia? Liczę, że skomentujecie jak przeczytaliście bo nie wiem czy w ogóle mam po co pisać tego bloga.

2 komentarze:

  1. Blog inny niż inne blogi. Ale świetny. :D Bardzo mi się spodobał. C:
    Ale niech Nikki będzie mniej agresywna. :) Bo w pewnym momencie ona mnie baardzo przeraziła. :D
    Czekam na nexta. (:
    Pozdrawiam :****

    PS - Tak, pisz dalej tego bloga.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za ten komentarz. Co do Nikki wszystko (lub prawie wszystko) wyjaśni dlaczego jest taka w 6 rozdziale ^^

      Usuń