sobota, 16 marca 2013

Rozdział 6

     - Jak ty to robisz, że jesteś taki... hmm... jakby to ująć? Denerwujący? Tak właśnie denerwujący, a zarazem taki przekonujący? - spytałam i ruszyliśmy przed siebie. Po chwili zorientowałam się, że idziemy w przeciwnym kierunku od studia.
- Gdzie idziemy? - zdziwiłam się
- To niespodzianka - powiedział podekscytowany
- A niespodzianką również będzie jak cie uderzę w ramie? - spytałam. Tylko po co przecież nigdy nikomu się nie pytałam o takie rzeczy.
- Raczej nie. Można się domyśleć tego - zaśmiał się
- Dobra weź się zamknij i powiedz gdzie idziemy
- To mam się zamknąć czy powiedzieć? - spytał
- Nie łap mnie za słówka - skrzyżowałam ręce
- Dobra, dobra. A więc najpierw się zamknę, a później powiem gdzie idziemy. - i dodał po chwili - Lubisz jeść?
- Ej, aż tak gruba to ja nie jestem - zaśmiałam się. Nigdy nie przykładałam wagi do tego jak mam się ubierać lub ile ważę.
- Nie chodzi mi o to, że jesteś gruba, bo jesteś idealna - zawstydził się - po prostu nie wiem czy nasza wyprawa ma sens
- Tak lubię jeść. Musze ci powiedzieć, że masz dzisiaj szczęście - zaśmiałam się
- Dlaczego? - zdziwił się. W sumie ja też bym tak zrobiła
- Ponieważ całą złość wyładowałam na tym cymbale Max'ie
- No to się ciesze... chyba - zaśmialiśmy się i po chwili dodał - zamknij oczy
- Chyba żartujesz, że dam się wrobić w coś takiego. Wole widzieć gdzie mnie prowadzisz - puściłam mu oczko, a on zrobił minkę szczeniaczka. Kurcze czy wszyscy na tym świecie wiedzą, że mnie tym złamią? - No dobra - dodałam i wykonałam jego polecenie. Jakoś dziwnie na mnie działa ten chłopak. Staje się przy nim taka... inna. Przecież znam go tylko od godziny. Jak to możliwe, że chłopak którego praktycznie nie znam. Wróć. Nie praktycznie tylko nie znam. No to jak to możliwe, że chłopak którego nie znam tak mnie zmienia przy sobie? Zmienia moje zachowanie, moje odczucia... Przy nim jestem sobą, a zarazem nie jestem. Wiem, że to dziwnie zabrzmiało, ale przy nim jestem zwykłą, przeciętną, miłą dziewczyną, której trzeba pomagać. Jak on to robi? Jest pierwszą osobą przy której tak się czuje. Ba, której w ogóle dało się mnie do czegoś namówić na co nie miałam ochoty. Coś w nim jest. Tylko co? Moje rozmyślania przerwał cudowny zapach.
- Czy mi się wydaje czy właśnie zabrałeś mnie do piekarni? - spytałam roześmiana
- Nie wydaje ci się - powiedział zawstydzony - jak chcesz to możemy iść
- Nie, nie. Jak już tu jesteśmy to można coś kupić - uśmiechnęłam się. Dlaczego ja jestem taka miła?
- Zaczekaj chwilę - i już go nie było. "Co on znowu wymyślił?" - pomyślałam. Nie trwało to długo gdy do mnie wrócił.
- Możemy iść - oświadczył
- Ale jak to przecież jeszcze nic nie kupiłam - posmutniałam. Miałam taką ochotę na babeczkę, że to szok.
- Mam wszystko czego nam potrzeba - pomachał mi trzema siatkami przed twarzą
- No to chodźmy już do reszty bo mogą się niepokoić, a szczególnie Jessica - zaśmiałam się
- Dlaczego akurat ona - zaciekawiłam go swoją wypowiedzią
- A nie pamiętasz akcji z Max'em? Boi się, że kogoś zabije. Ale mi to nie przeszkadza - wyjaśniłam
- Lubisz być w centrum uwagi?
- Nie o to chodzi. Po prostu jak byłam mała nikt się mną nie interesował, a gdy poznałam Jessice wszystko się zmieniło. Poczułam, że jestem chociaż trochę potrzebna, że mam dla kogo żyć. Nie chce nic mówić, ale ona jest trochę naiwna dlatego ja jestem taka wredna, dzięki temu odstraszam ludzi którzy mogliby ją skrzywdzić. Nawet uwierzyła, że pobiłam jakiegoś kolesia bo zaproponował mi pomoc. Hahahaha
 - Jak to? - spojrzał na mnie
- No po prostu. Powiedziałam jej, że muszę jechać na policje co było prawdą, a gdy spytała się po co powiedziałam, że pobiłam kolesia który przez to jest w szpitalu.
- A dlaczego jechałaś na policje?
- Prawda była taka, że byłam świadkiem wypadku. Koleś jechał na rowerze, gdy nagle potrącił go samochód. Niestety sprawca wypadku uciekł, a ja zadzwoniłam po pogotowie i policje. Pomogłam temu chłopakowi, który okazał się kolegą z klasy, ale musiałam złożyć zeznania, żeby ten w samochodzie nie był bezkarny.
- Czyli jednak nie jesteś taka na jaką pozujesz - powiedział uśmiechnięty. Dlaczego mu o tym powiedziałam? Sama nie wiem.
- Ale to będzie naszą tajemnicą
- Dobrze. - resztę drogi szliśmy w ciszy. Jakoś mi to nie przeszkadzało. Weszliśmy do studia, a ja... przybrałam swoją maskę. Chłopak otworzył drzwi do pokoju i mnie w nich przepuścił
- Nie jestem kaleką! Umiem sobie otworzyć drzwi matole! - krzyknęłam
- Dobra weź już wyluzuj. Całą drogę mi  jedziesz. Weź trochę przystopuj, nie jestem taki zły - puścił mi oczko. Dobrze, że zrozumiał o co mi chodzi
- Gdzie wyście byli! - wrzasnęła na nas zdenerwowana Jessie
- W piekarni. Kupiłem ciasto i babeczki - powiedział dumny z siebie Niall
- BABECZKI!!! - wrzasnęli wszyscy, a dziewczyna spojrzała na mnie pytająco
- Nie pytaj, nie warto - odpowiedziałam i usiadłam na sofie. Gdy wszyscy już zjedli zakupy blondyna i moje, tak do moich też się dorwali przez co jestem nadal głodna, Niall chwycił gitarę i stanął obok Zayn'a. Louis'owi trochę zaczęło odbijać bo biegał w kółko a na końcu przywalił w szybę i po niej powoli zjechał. Jessice bardzo się to przedstawienie podobało. W sumie ja też się po cichu zaśmiałam.
- Dobra, wystarczy mi tego cyrku. Ja lecę do domu, a ty jak chcesz to zostań - zwróciłam się do dziewczyny
- Jak już idziesz? - spytał zawiedziony Zayn, a reszta mu przytaknęła
- Mam trening, a ja jestem odpowiedzialna... - zmierzyłam wszystkich wzrokiem i dodałam - nie to co wy
- O której masz ten trening i czego - zaciekawił się Lou
- Co cie to obchodzi klaunie? - klaunie? Na serio? Musze zacząć myśleć bo moje riposty się kończą.
- On tylko grzecznie spytał - zaczął bronić go Zayn
- A ty co? Jego adwokat? - spiorunowałam go wzrokiem
- Nieee... ale zaciekawiony równie co mój przyjaciel - uśmiechnął się, a mi nie pozostało nic innego co odpowiedzieć na pytanie zadane wcześniej
- Piłki nożnej za jakieś... - spojrzałam na zegarek - 77minut. A jakby któryś nie wiedział ile godzina mia minut to mam trening za 1godzine i 17minut.
- Dobra to idziemy z tobą - powiedział Louis
- Oooo nie. Tak dobrze to nie ma - powiedziałam wrogo
- Ooo tak dobrze to jest. No zgódź się prooooooooooooszeeeeeeeee - błagała mnie dziewczyna. To pewnie z powodu Louisa Klauna Tomlinsona
- Po co chcecie ze mną iść - zwróciłam się do chłopaków
- Na trening - powiedzieli jednocześnie - Dawno nie graliśmy, a takie dopingowanie też jest fajne jak nas nie wpuszczą na boisko - dodał Zayn
- Taa bądźmy cheerleaderkami - powiedział z ironią w głosie Liam
- No to się spotkamy na miejscu. Jessie idziesz ze mną, czy z nimi, a ja cie spakuje?
- Jeśli się zgodzą to z nimi - uśmiechnęła się niepewnie
- No jasne, że się zgodzą - powiedział Louis, podniósł ją i zaczął się kręcić. Jakaś masakra. Jest bardziej szalony niż ona. Brawo za wybór idola Jessica
- No to ja idę - powiedziałam i ruszyłam ku wyjściu, gdy nagle Zayn stanął tak, abym nie miała jak otworzyć drzwi.
- Nigdzie sama nie pójdziesz - skrzyżował ręce - Jeszcze coś ci się stanie - na te słowa zaczęłam się śmiać razem z Jessie, Lou i Niall'em, reszta spojrzała na nas zdziwiona.
- Nie no dobra przepraszam - powiedziałam nadal się śmiejąc - Koniec żartów - wydukałam jeszcze i przepchnęłam chłopaka tak żebym mogła wyjść. Otworzyłam drzwi i ruszyłam przed siebie. Po chwili dogonił mnie Zayn
- Czegoś zapomniałeś? - spytałam trochę bezsensu
- Przecież powiedziałem, że nie pójdziesz sama bo coś ci się stanie
- To ty tak na serio? - zdziwiłam się - Przecież do domu mam jakieś 30minut.
- No właśnie 30minut. To dosyć daleko przeliczając na metry i kilometry.
- Boże człowieku, ale ty upierdliwy jesteś - przewróciłam oczami
- Nie upierdliwy tylko miły - sprostował
- Jeszcze gorzej
- Dlaczego niby bycie miłym jest takie złe? - zdziwił się
- Bo daleko tak nie zajdziesz... - i stanęłam osłupiała
- O twój nowy kochaś? - podszedł Max
- Co ty do cholery mnie śledzisz?! - wrzasnęłam
- Może - odpowiedział niepewnie
- Weź się od niej odwal lamusie - powiedział Zayn i odepchnął tą larwę od siebie.
- A jak nie to co mi zrobisz? - tym razem to on popchnął Zayn'a. Mój towarzysz już miał zamiar go jeszcze raz popchnąć, gdy przerwałam
- Ty jesteś głupi czy udajesz? Masz tu przed sobą kolesia który chętnie ci wpieprzyć tak, że się nie pozbierasz i dziewczynę która mu pomoże, a słaba to ona nie jest. - trochę chyba się przestraszył
- Nie wierze wymieniłaś w parę godzin blond-lalusia na... agresywnego-lalusia. Gratuluje wyboru jesteście podobni do siebie, ale wiedz, że ja i tak nie odpuszczę - i odszedł
- To miała być groźba? - spytał Zayn i już chciał za nim ruszyć, ale chwyciłam go za nadgarstek
- Ej nie przejmuj się nim. On jest jak choroba, wcześniej czy później i tak wróci
- Dobre porównanie - zaśmiał się
- Szczerze mówiąc to mi zaimponowałeś. Nie jesteś jednak, aż tak miły - uśmiechnęłam się do niego
- Do twych usług pani - ukłonił mi się
- Weź nie świruj
- Przecież jestem jak najbardziej poważny. Nie wiem o co ci chodzi - po tym przerzucił mnie przez ramie
- Puść mnie bo to może się źle skończyć
- Taa ciekawe dla kogo - zaśmiał się
- No puść. I tak nie wiesz gdzie  iść - skrzyżowałam ręce. Miałam bardzo dobry argument
- A tu się zdziwisz. Twoja przyjaciółka podała wasz adres - powiedział triumfalnie
- Ciekawe po co - oburzyłam się
- A to jest dobre pytanie. Powiedziała praktycznie wszystko o sobie jak na was czekaliśmy
- Przepraszam za nią, ale za siebie przepraszać nie będę - uśmiechnęłam się łobuzersko bo wymyśliłam plan jak mu się wyrwać
- Wiesz, że nie masz za co mnie przepraszać? - spytał, a ja mu odpowiedziałam:
- Oj mam - i go kopnęłam tam gdzie boli najbardziej, a on zaczął cienko piszczeć - Trzeba było mnie słuchać i puścić - pokazałam mu język. Gdy mu ból przeszedł wstał i mnie zaczął łaskotać. Wyrwałam mu się i pobiegłam w stronę domu, a on za mną. Reszta drogi minęła bardziej spokojnie bo tylko się przekomarzaliśmy. Podeszłam do drzwi od domu i zaczęłam je otwierać. Gdy już mi się to udało i weszłam do środka Zayn spytał
- Nie wpuścisz mnie?
- Nie - odpowiedziałam mu uśmiechnięta
- To daj chociaż mi swój numer - uśmiechnął się do mnie. Słodko wygląda gdy się uśmiecha. Czy ja powiedziałam, że on słodko wygląda? Co się ze mną dzieje. Najpierw mówię tak o Niall'u teraz o Zayn'ie.
- Nie - i zamknęłam mu drzwi przed nosem, po czym poszłam przyszykować siebie i Jessice do treningu


*Oczami Zayn'a*   

     Łoo co za dziewczyna. Jaki ma charakterek. Podobny do mojego. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny. Nie mogę tego zmarnować. Coś mi się wydaje, że nie jest mi obojętna, ani ja jej. Jest tylko jeszcze kwestia Niall'a. Widziałem jak na nią patrzył, gdy wrócili. Ciekawe co się między nimi wydarzyło...

***
No i jak się podobał? Mam nadzieje, że Was nie zanudziłam
1 Co myślicie o zachowaniu Nikki?
2 Będzie coś między Nikki a Zayn'em lub Niall'em? Jeśli tak to z którym byście wolały, aby była?

2 komentarze:

  1. Na początku odpowiadając na Twoje pytania.
    Taaaaaaaaaaaaaaaak, baaaaardzo podobał mi się rozdział. Wcale mnie nie zanudziłaś.
    Nikki chyba wymięka przy takich chłopakach albo... Zrozumiała, że nie szata zdobi człowieka.
    Między Nikki, a Zayn'em lub Niall'em na pewno coś będzie. Jeszcze dołożyć do tego Harry'ego. :D Będzie zamieszanie.
    Jak by była z Niall'em to tak, jakby połączyć połówkę jabłka i pomarańczy. (chociaż przeciwieństwa się przyciągają) :D
    A jak by wybrała Zayn'a to dwa takie charakterki. To będzie się działo. :D

    A teraz nie mogę się doczekać dalszej części. Pisz szybciutko. :)
    Całuję. :** Kinga

    PS - mogę udostępnić link do Twojego bloga na moim blogu? Bo bardzo mi się podoba i chcę się nim podzielić z innymi. (:

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeej. Bardzo się cieszę, że ci się spodobał. Hmm... zrobić większe zamieszanie jeszcze z Harrym? Ciekawy pomysł. Co do tego udostępnienia linku to oczywiście, że możesz :D Będzie mi bardzo miło :D. Pozdrawiam i całuję ;***

    OdpowiedzUsuń